Recenzja dysku od Dingo


Dzisiejsza recenzja będzie krótka i zwięzła.

Dingo to bydgoska firma produkująca akcesoria dla psów i kotów.
W ramach "Top For Dog 2015" dostałam od nich dwa egzemplarze dysków do recenzji.


A teraz słowo o moim testerze, czyli Flo: jest ona psem, który trenuje praktycznie tylko frisbee. Jeżeli miałabym określić moc jej chwytu, to powiedziałabym, że jest on średni. Znaczy to, że nie jest jakimś typowym, dyskowym "killerem", ale niestety standardowe dyski nie starczają na wiele treningów. Jeżeli biorę na trening tylko jeden "talerzyk", to zazwyczaj potem nadaje się on tylko do szarpania.
Ja sama posiadam względne doświadczenie w dogfrisbee i trochę dysków zdążyło przewinąć mi się przez ręce.



Po pierwsze zacznę od tego, że dysk występuje w jednym, ale całkiem fajnym kolorze. Jest on dobrze widoczny dla psa i raczej nie zgubimy go w trawie.
Na stronie producenta jest napisane, że waży on 100 g i ma ok. 23,5 cm średnicy. To znaczy, że praktycznie nie różni się od standardowych dysków używanych na zawodach.
Jego właściwości lotne są właściwie bardzo dobre, a rant jest lekko matowy co upewnia nasz chwyt. Będzie to dobry dysk do nauki rzutów dla osób początkujących.

Niestety mój pies jako "średni zabijacz" sprawił, że po dwóch treningach raczej nie nadaje się on już do dalszej zabawy, nie jest to jednak czymś dziwnym w naszym przypadku.

Zdjęcia po treningu z użyciem tylko jednego dysku:




Generalnie jest to produkt bardzo dobrze wykonany i warty uwagi. Zdecydowanym plusem jest też to, że znajdziemy go w sklepach stacjonarnych. 
I tu muszę wspomnieć o jednym, jedynym minusie, a mianowicie kosztuje on około 15 złotych. Moim zdaniem jego cena mogłaby być trochę niższa, ponieważ na rynku możemy znaleźć tańsze odpowiedniki :)



A co wy sądzicie o tym dysku? Zdecydujecie się go kupić, a może już go macie?

DRUŻYNA ZAGŁADY © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka